CharlieTH
Jesica Evans
Griffiths uśmiechnął się leniwie, wzdychając. Skinął głową na kilku mężczyzn, którzy natychmiast zerwali się z miejsc, chwytając swoje teczki i wymaszerowali z gabinetu zostawiając nas samych. Zmrużyłam oczy wygodniej siadając na krześle i z uniesioną do góry brwią, czekałam na to co zrobi staruszek.
Prychnęłam.
Chłopak odetchnął głośno, stykając nasze czoła. Uśmiechnęłam się do niego, delikatnie gładząc jego policzek i czekając, aż się uspokoi. Zignorowałam wciąż dzwoniący telefon, jednak po kilku minutach, zniecierpliwiona chwyciłam urządzenie spoglądając na obcy numer. Wywróciłam oczami, akceptując połączenie.
- Danielle! Dziecko, już wstałaś! - zawołała, podchodząc do mnie i mocno obejmując. Spojrzałam na nią, uważnie obserwując - Lekarz mówił, żebyś nie ruszała się przez kilka dni z łóżka. Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?-skinęłam głową w odpowiedzi, cały czas patrząc na tatę.
- Tato, nie chcę wyjeżdżać ze stanów - powiedziałam cicho, wbijając spojrzenie w podłogę. - Dobrze mi tutaj, mam tutaj swoich przyjaciół... nie chcę zmieniać środowiska.
- Danielle?
Leżałam w swojej sali i wpatrując się w sufit czekałam na przybycie mojego ojca. Kroplówka, podpięta mi za pomocą wenflonu do ręki, spływała powoli, powodując nieprzyjemne uczucie chłodu, rozchodzące się po mojej żyle. Telefon Liama leżał na szafce obok łóżka, ale nie byłam w stanie nic wymyślić. Czułam się głupio po tym, jak przyłapał mnie na korzystaniu z jego własności bez jego wiedzy o tym. Westchnęłam cicho, spuszczając wzrok na swoje dłonie, którymi zaczęłam się bawić. Miałam dość leżenia tutaj i nudzenia się. Denerwowałam się tym wszystkim. Przecież ojciec mógł w ostatnim momencie rozmyślić się i zrezygnować z przygarnięcia mnie. Chciałam mieć już to wszystko za sobą, żeby móc położyć się w jakimś normalnym łóżku i zasnąć. A najlepiej, żeby już nigdy się nie obudzić.
Pchnęłam metalowe drzwi, wychodząc na dach budynku i wdychając świeże powietrze. Usiadłam na środku, tępo wpatrując się w błękitne niebo. Przymknęłam oczy zastanawiając się nad tym jak teraz będzie wyglądało moje życie. Nie chciałam wyprowadzać się do Francji, wolałam zostać USA i tutaj skończyć szkołę. Jednak wiedziałam, że ta decyzja nie zależy ode mnie tylko od taty. A ja nie mogę wymagać od niego zostania w Ameryce, kiedy jego dom znajdował się we Francji. Nie mogłabym zrobić mu czegoś takiego.
Drgnąłem nieznacznie odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy. Z chęcią wsiadłbym w najbliższy samolot i wrócił do domu, jednak nadal nie mieliśmy podpisu opiekuna Danielle na naszej umowie, a bez tego cały plan był nie ważny. Westchnąłem cicho mrucząc i kręcąc powoli głową.
- Witam, nazywam się Michael Jones, jestem ojcem Danielle. - zamrugałem oczami, uderzając ręką Nialla siedzącego obok mnie. Blondyn cicho syknął patrząc na mnie ze złością. - Dzwonię... w sprawie kontraktu. Wiem, że jest już podpisany, jednak...
Powoli wstałam z łóżka. Musiałam jak najszybciej wrócić do domu, żeby wytłumaczyć to wszystko matce i - w najlepszym przypadku - błagać ją na kolanach, żeby pozwoliła mi z nią mieszkać przynajmniej do ukończenia osiemnastego roku życia. Nie udało mi się jednak zajść daleko, ponieważ poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie. Jęknęłam cicho, zaciskając powieki, kiedy ból po raz kolejny dał o sobie znać. Wyswobodziłam się z niechcianego uścisku i odwróciłam przodem do napastnika.
- Czuję się dobrze, mogę już stąd wyjść?- mruknęłam, obracając się do niego plecami i podciągając koszulkę. Zacisnęłam zęby, ignorując narastający ból w całym ciele.
Powoli odwróciłam głowę, chcąc znaleźć coś dzięki czemu mogłabym zapomnieć na chwilę o otaczającym mnie świecie. Niepewnie wyciągnęłam rękę do telefonu, który leżał na szafce obok łóżka, mocno chwytając go w zdrętwiałe palce. Miałam tylko nadzieję, że Payne nie obrazi się za pożyczenie jego własności.
- Pisz, jeżeli chcesz. Do godziny, powinien być tutaj twój tata, wtedy zostaniesz wypuszczona do domu, jeżeli dobrze pójdzie...- powiedział powoli wstając. Zmarszczyłam brwi patrząc na niego, powoli analizując to co powiedział. Tata? Tata po mnie przyjedzie?