piątek, 26 grudnia 2014

''Merry Christmas'' || One Shot Liam Payne

''Merry Christmas''

     Mocniej objęłam kubek z ciepłą czekoladą i ponownie wbiłam wzrok w krajobraz przede mną. Latarnie uliczne oświetlały drogę, którą nie przejeżdżały żadne auta, a ludzie nie przechadzali się chodnikiem razem ze swoja drugą połówką. Jedynym dowodem na to, że czas nie zatrzymał się w miejscu, były wirujące płatki śniegu, które przyczepiały się do szyb i framug okien.Westchnęłam podciągając kolana pod brodę, kurczowo chwytając ciepłe naczynie, które oprócz rozpalonego ognia w kominku - dawało jedyne źródło ciepła.
     Dzisiaj była Wigilia. Dzień w którym rodziny zasiadały razem przy stole, jadły wspaniałe potrawy, wymieniali się życzeniami i prezentami… w tym dniu nikt nie mógł być samotny, a jednak… tak było.
     Zrzuciłam z ramion puchaty koc, idąc w kierunku włączonego laptopa, gdzie radośnie migotała koperta, symbolizująca nową wiadomość. Opadłam na obrotowe krzesło, kładąc kubek z napojem obok komputera, a następnie klikając na migoczącą ikonkę. Kolorowy ekran zabłysł, a po chwili przed sobą miałam treść maila od swojego szefa. Wywróciłam oczami, chwytając do ręki kubek i zanurzając w ciepłym płynie usta, uważnie skanowałam treść wiadomości.

”Danielle!
Twoja rozprawa, która miała się odbyć w następny poniedziałek w Sądzie Rejonowym, została przesunięta na termin 24.01.15r. Oskarżony wniósł wniosek o odroczenie sprawy, z powodu przygotowań do pogrzebu jego brata. Sąd zgodził się uprzednio zaznaczając, że jest to ostateczny termin, którego nie można już zmienić.
Wesołych świąt!
Chris’’


     Zrezygnowana zamknęłam klapę laptopa, przeczesując ręką włosy. To nie pierwszy raz, kiedy przesunięto moja rozprawę, jednak jeszcze nigdy nie była ona odroczona w tak dalekim terminie. Zamknęłam oczy odsuwając się od stolika i ponownie skupiając swój wzrok na szybie.
     Nie chciałam być sama, szczególnie w takim dniu, jednak, nie miałam wyboru. Moja rodzina odwróciła się ode mnie, kiedy dowiedzieli się, że miałam chłopaka, który nie był ani prawnikiem, lekarzem czy policjantem. Po prostu spakowali moje rzeczy i kazali się wynosić.

*Retrospekcja*

     Załzawionymi oczami wpatrywałam się swoich rodziców, którzy znosili torby wypchane moimi rzeczami i rzucali je prosto pod moje stopy.
        - To już wszystko- powiedział tata, rzucając ostatnią torbę, a następnie otwierając drzwi wejściowe- Możesz nas opuścić.
        - A-ale… T-tato…- wyjąkałam, zaszokowana patrząc na to jak po kolei wyrzuca moje rzeczy na dwór.- Przecież…
        - Przez całe życie mówiliśmy ci, jakiego kandydata szukać…- warknął nie patrząc na mnie- przez całe życie mówiliśmy, żebyś dobrze się uczyła, abyś miała dobrą przyszłość, a ty… nagle postanowiłaś to wszystko… rzucić, bo jakaś gwiazdka zawróciła ci w głowie?!- krzyknął podchodząc do mnie. – Gdzie on teraz jest?! Pewnie zabawia się z jakąś kolejną dziwką, taką jak ty i ma cię w dupie! Nie miał nawet odwagi tutaj z tobą przyjechać!- chwycił mnie za ramię i wyprowadził zza próg domu.- Zrobi ci bachora i tyle go zobaczysz! Będziesz jedną z tych dziwek na rogu ulicy, łapiąc okazję, żeby coś zarobić, bo on nie da ci nawet złamanego grosza…
        - Liam taki nie jest!- krzyknęłam zalewając się łzami. – On mnie kocha!
        - Nie każdy kto mówi ‘’kocham cię’’ czuje to naprawdę, dziecko- sapnął odpychając mnie od siebie jak zarazę.- Nie chcę cię tutaj więcej widzieć! Idź do niego, zobaczymy czy ci pomoże, czy nie wypnie się i powie ‘’spierdalaj’’. Nawet ja nie chciałbym wziąć takiej dziwki pod swój dach, jak ty!
     Zachłysnęłam się powietrzem, kiedy sens słów wypowiedzianych przez ojca doszedł do mojego mózgu. Chwile potem usłyszałam trzask zamykanych drzwi, przez co zachwiałam się, o mało nie upadając na ziemię.
        - Dani…- czyjeś mocne dłonie przytrzymały mnie przed upadkiem i przycisnęły do swojej piersi.- Kochanie proszę, nie płacz…
        - Liam…- szepnęłam, kurczowo trzymając koszulkę chłopaka i chowając w niej swoją zapłakaną twarz. – Proszę, zabierz mnie stąd.’’

*Koniec retrospekcji*

     Zamaszystym ruchem starłam z policzka spływające łzy i nerwowo odetchnęłam. Po tym jak ojciec nazwał mnie dziwką, zatrzaskując mi przed nosem drzwi – nie widziałam jego, ani mamy już nigdy więcej. Tamtego dnia, kazałam Liamowi zostać w samochodzie z chłopakami. Chciałam najpierw przygotować na to wszystko rodziców, ale… nie przewidziałam tego co się potem stało. Payne spełnił moją prośbę – zabrał mnie do siebie, gdzie nie odstępował mnie na krok. Bał się, że go zostawię, że wykrzyczę mu prosto w twarz, że to jego wina, że przez niego rodzice się mnie wyrzekli.
        - Kochany idiota- mruknęłam do siebie przenosząc wzrok na nasze wspólne zdjęcie oprawione w ramkę i stojące na kominku. Zrobione zostało przez Zayn'a, podczas dwudziestych pierwszych urodzin Liam'a…

*Retrospekcja*

     Ostatni raz przejrzałam się w lustrze, poprawiając wgniecenia na sukience i przeczesując rękoma włosy. Ten dzień musiał być idealny. Wszystko musiało być idealnie zaplanowane.
        - Dan, Harry za chwilę będzie tutaj z…- do pokoju weszła Perrie ubrana w kremową zwiewną sukienkę. Zatrzymała się na środku pokoju, szeroko otwierając oczy i lustrując mnie uważnie spojrzeniem.- Jezu, Dan.- wyjąkała.
        - Jest źle?-zaniepokoiłam się okręcając się szybko dookoła i zezując w lustro. Według mnie było okej.
        - Wręcz przeciwnie…- uśmiechnęła się podchodząc i delikatnie dotykając moich prostych włosów.- Liam padnie jak cię zobaczy. Prawdopodobnie cała męska publiczność również.
        -Daj spokój.- zaśmiałam się zażenowana na komplement przyjaciółki.- Mówiłaś, że Harry zaraz tu będzie?
     Blondynka energicznie potrząsnęła głową, wprawiając w ruch swoje różowo-blond włosy. Westchnęłam rozglądając się dookoła i chwytając srebrną spinkę do włosów, którą dostałam od Liam'a. Była to jego pamiątka po babci, miał ją podarować dziewczynie, która będzie dla niego najważniejsza na świecie, jego wybranką na całe życie.
        - Czy to jest broszka jego babci?
        - Tak, dokładnie ta sama- zaśmiałam się, wplatając ją we włosy i ostatni raz spoglądając na siebie. Błękitna sukienka bez ramiączek opinała moje ciało, idealnie je eksponując. Zwężała się przy piersiach, a następnie pięknie rozchodziła, aż do kolan. Na nogach, ubrane miałam białe szpilki, które radośnie kontrastowały z białymi żabkami wpiętymi we włosy oraz srebrną broszką.- Możemy iść.
        - Czekaj!- dziewczyna machnęła ręką zatrzymując mnie. Spojrzałam na nią zaskoczona.- Załóżmy się. Kiedy zejdziesz po schodach, każdy facet będzie się na ciebie patrzył!- wyszczerzyła się wyciągając w moją stronę swoją drobną dłoń.
        -Nawet Zayn?- rozbawiona uniosłam jedną brew do góry.
        - Nawet Zayn- powtórzyła.- Ośmielę się nawet powiedzieć, że jeżeli będzie coś pił… zachłyśnie się albo wypluje to co będzie miał w ustach z powrotem do szklanki. Wygrana wymyśla zadanie dla przegranej.
     Zaśmiałam się próbując wyobrazić sobie przyjaciela w danej sytuacji, jednak moja wyobraźnia nie była aż tak dobra. Wywróciłam oczami ściskając rękę dziewczyny na co zapiszczała radośnie. Po chwili wybiegła z pokoju, a ja nieśmiało skierowałam się za nią.
     Powoli schodziłam po schodach, czując na sobie spojrzenia wszystkich obecnych; zazdrosne kobiet i pełne podziwu mężczyzn. Stanęłam na ostatnim schodku i nieśmiało uniosłam wzrok, spoglądając na stojącą przede mną Perrie. Klepnęła w ramię swojego chłopaka, który stał odwrócony do mnie tyłem i rozmawiał z Louisem. Zayn powoli spojrzał na swoją narzeczoną unosząc do ust szklaneczkę z napojem, a potem podążył za jej wzrokiem, wprost na mnie.
     Jego oczy otworzyły się szeroko, momentalnie odstawiając kryształ na półkę i zanosząc się kaszlem. Blondynka triumfalnie uśmiechnęła się do mnie, klepiąc Mulata w plecy.

~*~

        - Powinienem cię stąd zabrać- usłyszałam szept za swoimi plecami. Odwróciłam się, przegryzając wargę i uważnie patrząc na wysokiego chłopaka.
        - Dlaczego?
        - Ponieważ, każdy tutaj rozbiera cię wzrokiem, a to mogę robić tylko ja- powiedział przygryzając płatek mojego ucha, wywołując tym samym przyjemne dreszcze na moim ciele. Zamknęłam oczy, pozwalając poddać się przyjemności, którą sprawiał mi nawet najmniejszy ruch Liam’a.
        - Zakochańce!- krzyk Zayn’a zmusił mnie do otworzenia oczu i zgromienia spojrzeniem przyjaciela.- Zaraz stąd idę, tylko pozwolicie…- wskazał na aparat, a po chwili błysnęła lampa.- Już mnie nie ma!- zawołał odchodząc.
     Zmarszczyłam brwi spoglądając na również zaskoczonego Liam’a. ‘’

*Koniec retrospekcji*

     Westchnęłam biorąc do ręki kubek z zimną już czekoladą i kierując się do kuchni. Dzięki pomocy Liam’a, udało mi się skończyć studia prawnicze i znaleźć pracę w najlepszej kancelarii adwokackiej w całym Londynie, przez co mogliśmy pozwolić sobie na luksusy. Oczywiście Liam, jako członek One Direction, na swoim koncie miał sporo zer, jednak źle się czułam z tym, kiedy musiał wydawać na mnie pieniądze, dlatego, kiedy dostałam pierwszy zastrzyk gotówki- postanowiliśmy, że razem kupimy dom i go umeblujemy.
     Oparłam czoło o półkę przede mną, marząc tylko o jednym. Aby Liam tutaj był. Zacisnęłam dłonie w pięści, próbując wyobrazić sobie, jak szatyn* stoi obok mnie i radośnie się uśmiecha. Niestety, nic z tego.
     Otwarłam oczy, kiedy po mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Zrezygnowana powoli skierowałam się w stronę wejścia i pociągnęłam za klamkę. Drewno uchyliło się, a ja mogłam zobaczyć radosną twarz Perrie, ściskającą wielki talerz z jedzeniem.
        - Perrie? Zayn?- rzuciłam, kiedy obok blondynki wyłonił się czarnowłosy trzymając w dłoni kilka zapakowanych przedmiotów.- Co wy tu robicie?
        - Dzisiaj Wigilia!- zawołała dziewczyna, przekraczając próg mieszkania. Zmarszczyłam brwi, kiedy zaraz za Zaynem pojawił się Harry, Louis, Niall, Eleanor i… Liam.
        -Myślałaś, że pozwolę ci samotnie spędzać święta?- powiedział, kiedy zauważył, że się mu przypatruję. Uśmiechnął się, szeroko rozkładając ramiona.
        - Liam!- pisnęłam wymijając wchodzącego Louis’a, który usilnie starał się złapać dłoń Harry’ego i wpadłam w ramiona chłopaka - Przecież miałeś być u swoich rodziców.- powiedziałam oplątując jego pas swoimi nogami.
        - I zostawić moja księżniczkę samą na święta?- zaśmiał się, składając pocałunek na moim czole.- Nigdy. Poradzą sobie beze mnie, będą przecież moje siostry… a ja mam tutaj swoją rodzinę- szepnął wskazując głową na przygotowujących stół wigilijny w salonie chłopaków, i dziewczyny zajmujące się rozpakowywaniem potraw oraz układaniem prezentów pod choinką.- A jej najważniejszy członek jest w moich ramionach- dodał ścierając z mojego policzka łzę szczęścia.- Merry Christmas, skarbie.

*******
*- zagadka... jaki kolor włosów ma Liam? ;O
Prezent od mikołaja :D Santa Claus mnie nie zawiódł, jak Wam się podoba?
Ciekawych zapraszam również tutaj: One Shot || Louis Tomlinson
Trochę mniej wyszedł niż ten tutaj. Shot o Liamie jednak jest moim faworytem :)

6 komentarzy:

  1. Cudowny! Bardzo przyjemnie się go czytało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww, takie to słodkie. Cudny OS, możesz dodawać częściej, będę czytała. Czekam na odcinek kochana!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie zostałaś nominowana u mnie do LBA http://love-is-beatiful-gift.blogspot.com/2015/01/liebster-blogger-award.html. Gratulacje<3!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super :D

      Zapraszam na swojego nowego bloga, zalezy mi bardzo na twoim komentarzu ;3

      Usuń
  4. Nominowałam cię do Liebster Award więcej informacji na http://magnoliaangela14.blogspot.com/p/blog-page_4.html

    OdpowiedzUsuń