''Merry Christmas''
Mocniej objęłam kubek z ciepłą czekoladą i ponownie wbiłam wzrok w krajobraz przede mną. Latarnie uliczne oświetlały drogę, którą nie przejeżdżały żadne auta, a ludzie nie przechadzali się chodnikiem razem ze swoja drugą połówką. Jedynym dowodem na to, że czas nie zatrzymał się w miejscu, były wirujące płatki śniegu, które przyczepiały się do szyb i framug okien.Westchnęłam podciągając kolana pod brodę, kurczowo chwytając ciepłe naczynie, które oprócz rozpalonego ognia w kominku - dawało jedyne źródło ciepła.
Dzisiaj była Wigilia. Dzień w którym rodziny zasiadały razem
przy stole, jadły wspaniałe potrawy, wymieniali się życzeniami i prezentami… w
tym dniu nikt nie mógł być samotny, a jednak… tak było.
Zrzuciłam z ramion puchaty koc, idąc w kierunku włączonego
laptopa, gdzie radośnie migotała koperta, symbolizująca nową wiadomość. Opadłam
na obrotowe krzesło, kładąc kubek z napojem obok komputera, a następnie klikając
na migoczącą ikonkę. Kolorowy ekran zabłysł, a po chwili przed sobą miałam treść
maila od swojego szefa. Wywróciłam oczami, chwytając do ręki kubek i zanurzając
w ciepłym płynie usta, uważnie skanowałam treść wiadomości.
”Danielle!
Twoja rozprawa, która
miała się odbyć w następny poniedziałek w Sądzie Rejonowym, została przesunięta
na termin 24.01.15r. Oskarżony wniósł wniosek o odroczenie sprawy, z powodu
przygotowań do pogrzebu jego brata. Sąd zgodził się uprzednio zaznaczając, że
jest to ostateczny termin, którego nie można już zmienić.
Wesołych świąt!
Chris’’
Zrezygnowana zamknęłam klapę laptopa, przeczesując ręką
włosy. To nie pierwszy raz, kiedy przesunięto moja rozprawę, jednak jeszcze
nigdy nie była ona odroczona w tak dalekim terminie. Zamknęłam oczy odsuwając
się od stolika i ponownie skupiając swój wzrok na szybie.
Nie chciałam być sama, szczególnie w takim dniu, jednak, nie
miałam wyboru. Moja rodzina odwróciła się ode mnie, kiedy dowiedzieli się, że
miałam chłopaka, który nie był ani prawnikiem, lekarzem czy policjantem. Po
prostu spakowali moje rzeczy i kazali się wynosić.
*Retrospekcja*
Załzawionymi oczami
wpatrywałam się swoich rodziców, którzy znosili torby wypchane moimi rzeczami i
rzucali je prosto pod moje stopy.
- To już wszystko-
powiedział tata, rzucając ostatnią torbę, a następnie otwierając drzwi
wejściowe- Możesz nas opuścić.
- A-ale… T-tato…-
wyjąkałam, zaszokowana patrząc na to jak po kolei wyrzuca moje rzeczy na dwór.-
Przecież…
- Przez całe życie mówiliśmy
ci, jakiego kandydata szukać…- warknął nie patrząc na mnie- przez całe życie
mówiliśmy, żebyś dobrze się uczyła, abyś miała dobrą przyszłość, a ty… nagle
postanowiłaś to wszystko… rzucić, bo jakaś gwiazdka zawróciła ci w głowie?!-
krzyknął podchodząc do mnie. – Gdzie on teraz jest?! Pewnie zabawia się z jakąś kolejną dziwką, taką
jak ty i ma cię w dupie! Nie miał nawet odwagi tutaj z tobą przyjechać!-
chwycił mnie za ramię i wyprowadził zza próg domu.- Zrobi ci bachora i tyle go
zobaczysz! Będziesz jedną z tych dziwek na rogu ulicy, łapiąc okazję, żeby coś
zarobić, bo on nie da ci nawet złamanego grosza…
- Liam taki nie jest!-
krzyknęłam zalewając się łzami. – On mnie kocha!
- Nie każdy kto mówi ‘’kocham
cię’’ czuje to naprawdę, dziecko- sapnął odpychając mnie od siebie jak zarazę.-
Nie chcę cię tutaj więcej widzieć! Idź do niego, zobaczymy czy ci pomoże, czy
nie wypnie się i powie ‘’spierdalaj’’. Nawet ja nie chciałbym wziąć takiej
dziwki pod swój dach, jak ty!
Zachłysnęłam się
powietrzem, kiedy sens słów wypowiedzianych przez ojca doszedł do mojego mózgu.
Chwile potem usłyszałam trzask zamykanych drzwi, przez co zachwiałam się, o
mało nie upadając na ziemię.
- Dani…- czyjeś mocne
dłonie przytrzymały mnie przed upadkiem i przycisnęły do swojej piersi.-
Kochanie proszę, nie płacz…
- Liam…- szepnęłam, kurczowo trzymając koszulkę chłopaka i chowając w niej swoją zapłakaną twarz. –
Proszę, zabierz mnie stąd.’’
*Koniec retrospekcji*
Zamaszystym ruchem starłam z policzka spływające łzy i
nerwowo odetchnęłam. Po tym jak ojciec nazwał mnie dziwką, zatrzaskując mi przed nosem drzwi – nie widziałam jego, ani mamy już nigdy więcej. Tamtego dnia, kazałam
Liamowi zostać w samochodzie z chłopakami. Chciałam najpierw przygotować na to wszystko rodziców, ale… nie przewidziałam tego co się potem stało. Payne
spełnił moją prośbę – zabrał mnie do siebie, gdzie nie odstępował mnie na krok.
Bał się, że go zostawię, że wykrzyczę mu prosto w twarz, że to jego wina, że
przez niego rodzice się mnie wyrzekli.
- Kochany idiota- mruknęłam do siebie przenosząc wzrok na
nasze wspólne zdjęcie oprawione w ramkę i stojące na kominku. Zrobione zostało
przez Zayn'a, podczas dwudziestych pierwszych urodzin Liam'a…
*Retrospekcja*
Ostatni raz przejrzałam
się w lustrze, poprawiając wgniecenia na sukience i przeczesując rękoma włosy. Ten
dzień musiał być idealny. Wszystko musiało być idealnie zaplanowane.
- Dan, Harry za chwilę
będzie tutaj z…- do pokoju weszła Perrie ubrana w kremową zwiewną sukienkę.
Zatrzymała się na środku pokoju, szeroko otwierając oczy i lustrując mnie uważnie
spojrzeniem.- Jezu, Dan.- wyjąkała.
- Jest
źle?-zaniepokoiłam się okręcając się szybko dookoła i zezując w lustro. Według
mnie było okej.
- Wręcz przeciwnie…-
uśmiechnęła się podchodząc i delikatnie dotykając moich prostych włosów.- Liam
padnie jak cię zobaczy. Prawdopodobnie cała męska publiczność również.
-Daj spokój.-
zaśmiałam się zażenowana na komplement przyjaciółki.- Mówiłaś, że Harry zaraz
tu będzie?
Blondynka energicznie potrząsnęła głową, wprawiając w ruch swoje różowo-blond włosy. Westchnęłam rozglądając się
dookoła i chwytając srebrną spinkę do włosów, którą dostałam od Liam'a. Była to
jego pamiątka po babci, miał ją podarować dziewczynie, która będzie dla niego najważniejsza
na świecie, jego wybranką na całe życie.
- Czy to jest broszka
jego babci?
- Tak, dokładnie ta
sama- zaśmiałam się, wplatając ją we włosy i ostatni raz spoglądając na siebie.
Błękitna sukienka bez ramiączek opinała moje ciało, idealnie je eksponując.
Zwężała się przy piersiach, a następnie pięknie rozchodziła, aż do kolan. Na
nogach, ubrane miałam białe szpilki, które radośnie kontrastowały z białymi
żabkami wpiętymi we włosy oraz srebrną broszką.- Możemy iść.
- Czekaj!- dziewczyna
machnęła ręką zatrzymując mnie. Spojrzałam na nią zaskoczona.- Załóżmy się. Kiedy zejdziesz po schodach, każdy facet będzie się na ciebie patrzył!-
wyszczerzyła się wyciągając w moją stronę swoją drobną dłoń.
-Nawet Zayn?- rozbawiona uniosłam
jedną brew do góry.
- Nawet Zayn-
powtórzyła.- Ośmielę się nawet powiedzieć, że jeżeli będzie coś pił… zachłyśnie
się albo wypluje to co będzie miał w ustach z powrotem do szklanki. Wygrana wymyśla
zadanie dla przegranej.
Zaśmiałam się próbując
wyobrazić sobie przyjaciela w danej sytuacji, jednak moja wyobraźnia nie była
aż tak dobra. Wywróciłam oczami ściskając rękę dziewczyny na co zapiszczała
radośnie. Po chwili wybiegła z pokoju, a ja nieśmiało skierowałam się za nią.
Powoli schodziłam po
schodach, czując na sobie spojrzenia wszystkich obecnych; zazdrosne kobiet i
pełne podziwu mężczyzn. Stanęłam na ostatnim schodku i nieśmiało uniosłam wzrok, spoglądając na stojącą przede mną Perrie. Klepnęła w ramię swojego chłopaka,
który stał odwrócony do mnie tyłem i rozmawiał z Louisem. Zayn powoli spojrzał
na swoją narzeczoną unosząc do ust szklaneczkę z napojem, a potem podążył za
jej wzrokiem, wprost na mnie.
Jego oczy otworzyły
się szeroko, momentalnie odstawiając kryształ na półkę i zanosząc się kaszlem. Blondynka
triumfalnie uśmiechnęła się do mnie, klepiąc Mulata w plecy.
~*~
- Powinienem cię stąd
zabrać- usłyszałam szept za swoimi plecami. Odwróciłam się, przegryzając wargę
i uważnie patrząc na wysokiego chłopaka.
- Dlaczego?
- Ponieważ, każdy
tutaj rozbiera cię wzrokiem, a to mogę robić tylko ja- powiedział przygryzając
płatek mojego ucha, wywołując tym samym przyjemne dreszcze na moim ciele. Zamknęłam oczy, pozwalając
poddać się przyjemności, którą sprawiał mi nawet najmniejszy ruch Liam’a.
- Zakochańce!- krzyk
Zayn’a zmusił mnie do otworzenia oczu i zgromienia spojrzeniem przyjaciela.- Zaraz
stąd idę, tylko pozwolicie…- wskazał na aparat, a po chwili błysnęła lampa.- Już
mnie nie ma!- zawołał odchodząc.
Zmarszczyłam brwi spoglądając
na również zaskoczonego Liam’a. ‘’
*Koniec retrospekcji*
Westchnęłam biorąc do ręki kubek z zimną już czekoladą i
kierując się do kuchni. Dzięki pomocy Liam’a, udało mi się skończyć studia
prawnicze i znaleźć pracę w najlepszej kancelarii adwokackiej w całym Londynie,
przez co mogliśmy pozwolić sobie na luksusy. Oczywiście Liam, jako członek One
Direction, na swoim koncie miał sporo zer, jednak źle się czułam z tym, kiedy musiał
wydawać na mnie pieniądze, dlatego, kiedy dostałam pierwszy zastrzyk gotówki-
postanowiliśmy, że razem kupimy dom i go umeblujemy.
Oparłam czoło o półkę przede mną, marząc tylko o jednym. Aby
Liam tutaj był. Zacisnęłam dłonie w pięści, próbując wyobrazić sobie, jak szatyn* stoi obok mnie i radośnie się uśmiecha. Niestety, nic z tego.
Otwarłam oczy, kiedy po mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka
do drzwi. Zrezygnowana powoli skierowałam się w stronę wejścia i pociągnęłam za
klamkę. Drewno uchyliło się, a ja mogłam zobaczyć radosną twarz Perrie, ściskającą
wielki talerz z jedzeniem.
- Perrie? Zayn?- rzuciłam, kiedy obok blondynki wyłonił się
czarnowłosy trzymając w dłoni kilka zapakowanych przedmiotów.- Co wy tu robicie?
- Dzisiaj Wigilia!- zawołała dziewczyna, przekraczając próg mieszkania. Zmarszczyłam brwi, kiedy zaraz za Zaynem pojawił się Harry,
Louis, Niall, Eleanor i… Liam.
-Myślałaś, że pozwolę ci samotnie spędzać święta?-
powiedział, kiedy zauważył, że się mu przypatruję. Uśmiechnął się, szeroko rozkładając ramiona.
- Liam!- pisnęłam wymijając wchodzącego Louis’a, który
usilnie starał się złapać dłoń Harry’ego i wpadłam w ramiona chłopaka -
Przecież miałeś być u swoich rodziców.- powiedziałam oplątując jego pas swoimi
nogami.
- I zostawić moja księżniczkę samą na święta?- zaśmiał się, składając
pocałunek na moim czole.- Nigdy. Poradzą sobie beze mnie, będą przecież moje
siostry… a ja mam tutaj swoją rodzinę- szepnął wskazując głową na przygotowujących
stół wigilijny w salonie chłopaków, i dziewczyny zajmujące się rozpakowywaniem potraw oraz układaniem prezentów pod choinką.- A jej najważniejszy członek jest w moich ramionach- dodał ścierając z
mojego policzka łzę szczęścia.- Merry Christmas, skarbie.
*******
*- zagadka... jaki kolor włosów ma Liam? ;O
*- zagadka... jaki kolor włosów ma Liam? ;O
Prezent od mikołaja :D Santa Claus mnie nie zawiódł, jak Wam się podoba?
Ciekawych zapraszam również tutaj: One Shot || Louis Tomlinson
Trochę mniej wyszedł niż ten tutaj. Shot o Liamie jednak jest moim faworytem :)
Ciekawych zapraszam również tutaj: One Shot || Louis Tomlinson
Trochę mniej wyszedł niż ten tutaj. Shot o Liamie jednak jest moim faworytem :)